Las

Szliśmy dłuższą chwilę przez miasto w końcu docierając na jego obrzeża. Wszedłem z nim do lasu dalej trzymając go za rękę. Rozejrzałem się dookoła i uśmiechnąłem się delikatnie. Zszedłem z głównej ścieżki idąc wgłąb lasu prowadząc chłopaka za sobą. Oglądałem się dookoła szukając jakiegoś przyjemnego miejsca do posiedzenia i uśmiechnąłem się szeroko widząc duży i rozłożysty klon. Poprowadziłem nas w tamtą stronę i ściągnąłem z siebie bluzę kładąc ją na trawie. Uśmiechnąłem się do Tsu i usiadłem na ubraniu przyglądając sie chłopakowi.

Dał się poprowadzić chłopakowi za ręke,kiedy ten usiadł pod drzewem sam usiadł obok najbliższego drugiego drzewa na liściach oraz trawie. Wyjął zeszyt i podkulił nogi by lepiej mu się pisało,westchnął i zaczął pisać w zeszycie.

Westchnąłem cicho widząc, że poszedł do drugiego drzewa zamiast usiąść obok mnie i podkuliłem nogi. Nadymałem poliki i położyłem brodę na kolanach przyglądając się skupieniu na jego twarzy. Mimowolnie się uśmiechnąłem i odwróciłem spojrzenie. Wbiłem wzrok w przestrzeń odrywając się od rzeczywistości. Czemu tak się do niego lepię.? Czemu tak chętnie całuję go czy po prostu trzymam go za rękę.? Westchnąłem ciężko i uśmiechnąłem się delikatnie czując jak wiatr muska moją twarz rozwiewając mi włosy.

Oparł głowe o korę drzewa i zacząl spoglądac na niebo po chwili westchnąl i wyjąl gitare z etui.
- Skończyłem.
Powiedział lagodnie i zacząl palcamiwybijać rytm,lecz na razie nie miało to skladu i ładu, bo pomimo,że miał tekst brakowalo mu rytmu do niej.

Spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się podnosząc się do pionu. Przeciągnąłem się i podszedłem do niego, bo samotne siedzenie pod drzewem było smutne. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem tuż obok, ale tak by nie przeszkadzać. Zaciekawiony w skupieniu przyglądałem się jego ruchom.
-Jak długo już grasz.?
Zapytałem cicho przyglądając się instrumentowi.

- Na Gitarze ? Jakieś 4 lata, ale nadal się uczę.
Uśmiechnąl sięlekko do niego, podkulił prawą nogę by lepiej mógł ułożyć gitarę, westchnąl pukajac palec w pudło rezonansowe gitary nie mogąc dopasować rytmu do tekstu.

Nadymałem poliki przyglądając się gitarze. Chciałem mu jakoś pomóc, ale nie zbytnio wiedziałem jak..zresztą nawet nie znałem słów by móc coś zanucić czy wykombinować. Odetchnąłem ciężko i usiadłem po turecku. Podrapałem się po poliku.
-4 lata.? Dość długo jakby nie patrzeć.
Uśmiechnąłem się i położyłem się na trawie podkładając ręce pod głowę. Wbiłem wzrok w błękit nieba.

Westchnąl oparł głowe o drzewo po chwili zacząl grać konkretną melodię, nucił cicho piosenke lecz po chwili zacząl śpiewać.
- Czy Ty wiesz, jak to jest?
Czy Ty wiesz, jak to jest?

Ujrzałem Ciebie wśród spadających gwiazd,
Twe oczy tak błyszczały, stanął w miejscu czas,
W marzeniach Cię kochałem, miłości nadszedł czas.

Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kwitną kwiaty, pada śnieg.
Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kiedy słychać bicie serc.
Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kiedy słyszę słowa Twe.
Czy ty wiesz, jak to jest?
Gdy całujesz usta me.

Jak długo czekać będę na Twój czuły gest,
Na pierwszy uśmiech na twarzy, pierwszy drobny krok,
Nieśmiały pocałunek, o którym myślę wciąż.

Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kwitną kwiaty, pada śnieg.
Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kiedy słychać bicie serc.
Czy Ty wiesz, jak to jest?
Kiedy słyszę słowa Twe.
Czy ty wiesz, jak to jest?
Gdy całujesz usta me.
Śpiewał lagodnie z delikatnym uśmiechem na ustach spoglądajac na swoją gitarę.

Słysząc jak coś zaczyna nucić, podniosłem się do siadu i spojrzałem na niego z uśmiechem na ustach. Podparłem się z tyłu rękoma przyglądając mu się uważnie. Gdy dźwięki gitary się nasiliły, a jego głos nabrał pewności, uśmiechnąłem się szerzej i momentalnie się zarumieniłem na jego słowa. A-ale, że o-on tak myśli czy po prostu sobie śpiewa. Obiło mi się echem w głowie, a ja pierwszy raz w życiu spaliłem tak mocnego buraka. Spuściłem wzrok i zamknąłem oczy wsłuchując się w jego głos. Zagryzłem dolną wargę czekając aż skończy.
-To było..piękne..
Szepnąłem nieśmiało, zagryzając przy tym dolną wargę.

Kiedy skończył spojrzał na Diego i zagryzł dolną wargę lekko.
-Dziękuję, piosenka specjalnie dla Ciebie napisana ode mnie
Szepnąl cicho ,widząc jego rumieńce uśmiechnąl się pod nosem.
- Uroczo się rumienisz
Powiedział łagodnie,odłożył gitarę do etui.

-Tak wiem, każdy mi to mówi..
Mruknąłem cicho rumieniąc się przy tym. Podniosłem na niego wzrok i przysunąłem się bliżej obejmując go w tali.
-Dziękuję. Świetnie śpiewasz...i grasz...i komponujesz..
Wtuliłem się w niego mocno, uśmiechając się z zadowolenia. Spojrzałem na niego kątem oka i podniosłem się nieco delikatnie całując go w kącik ust. Objąłem go w pasie i niekontrolowanie zamruczałem cicho czując przyjemne ciepło bijące z jego ciała.

- Dziękuje to miłe co mówisz
Kiedy chlopak objąl go usmiechnął się i wtulił się w niego zadowlony. Zarumienił się lekko kiedy go pocałował,sam zaś pocałował go w czubek nosa.

Uśmiechnąłem się i zarumieniłem się na jego pocałunek. Wtuliłem się w niego spoglądając w zachmurzone niebo. Skrzywiłem się mocno i westchnąłem ciężko.
-Taka ładna pogoda, a tuzaraz zacznie lać..
Mruknąłem cicho i jakby na potwierdzenie moich słów lunął deszcz. Mruknąłem jakieś przekleństwo pod nosem i podskoczyłem słysząc grzmot.
-B-burza.?
Spojrzałem nieco przerażony na chłopaka obok spod mokrej grzywki przysłaniającej mi oczy.
-Uciekamy.? Tu jest pełno drzew..
Jęknąłem siedząc jak sparaliżowany nie wiedząc co począć. Jedno i drugie wujście było równie niebezpieczne. Wtuliłem się w niego mocniej czekając aż coś powie.

SPojrzał w niego ,kiedy zaczęlo padać jak scebra westchnąl.
-I po ładnej pogodzie.
Westchnąl ,keidy chlopak mocniej sie wtulił spojrzal na niego zdziwiony.
- Bois się burzy ?
Spytał zdziwiony, mimo,ze zaczelo padać ,a jego ubrania zaczęły być przemoknięte, nie wiele mógł teraz zrobić ,kiedy chłopak do niego się przylepił.

Spojrzałem na niego po chwili odwracając wzrok w bok.
-Samej burzy się nie boję..zastanów się.
Westchnąłem ciężko tuląc się. Rozejrzałem się dookoła.
-Siedzimy w lesie. Pod drzewem. Podczas burzy. Drzewa nie mają piorunochronów, wiesz.?
Szepnąłem cicho, ale tak by mnie usłyszał.
-Po drugie-telefon.
Mruknąłem i wyjąłem sprzęt z kieszeni wyłączając go dla bezpieczeństwa. Póki co życie mi jeszcze miło.. Schowałem go spowrotem i zagryzłem dolną wargę.
-Wiejemy przez las do bezpiecznego akademika, czy byle jakiego pierwszego lepszego sklepu.. Czy zostajemy pod tym drzewem.
Szepnąłem cicho słysząc, że burza jest blisko nas.

Westchnąl.
- Njapierw mnie puść, potem pogadamy.
Kiedy chlopak rozluźnił uuścisk ,wstal i ogarnął się,wziąl gitarę na ramię,,bluzę Diego wwziąl w wolną ręke, potem wziąl Diego za ręke.
-Biegnij burza jest blisko
Powiedział lagodnie,mimo,że miał telefon w kieszeni spodni nie przejąl sieza bardzo, pociągnąl chłopaka za ręke i razem zaczęli biec przez las , keidy szli Tsu widział mały sklep spożywczy ,więc mogliby sie w nim schować na jakiś czas.

Przyglądałem mu się uważnie i zarumieniłem się mocno na swoją reakcję.. Czemu go tak ściskałem.? Westchnąłem ciężko i złapałem go mocno za rękę, biegnąc tuż obok niego. Widząc sklep spożywczy uśmiechnąłem się zadowolony i przyśpieszyłem nieco mocno splatając z nim palce. Odsłoniłem oczy zgarniając na bok mokre kosmyki potykając się o wystając korzeń. Jęknąłem cicho z bólu zdzierając sobie kolano. Zagryzłem dolną wargę i podniosłem się do pionu jak gdyby nigdy nic dążąc dalej do celu.

- jestes cały ?
Spytał zmartwiony patrzac na chłopaka. Spojrzał na jego kolano i westchnął, po chwili Tsu otworzyl drzwi i weszli do niewielkiego sklepu. Kiedy za nim wszedł Diego zamknal drzwi i oparł się rękoma o kolana oddychajac szybko i nie równo.

Przytaknąłem i posłałem mu delikatny uśmiech. Nieco zmęczony biegiem wszedłem głębiej do sklepu i usiadłem gdzieś w kącie. Ciężko odetchnąłem i wyjrzałem przez okno wbijając wzrok w zachmurzone niebo. Westchnąłem ciężko i oparłem brodę o kolano nie zwracając uwagi na to, że uszkodzone-mocno krwawi. Zamknąłem oczy wyrównując oddech.

Kiedy weszli Tsu poprosił o apteczkę starszą panią,kiedy ta mu dała ukunał oobk Diego .
- Może zaboleć ale wytrzymaj.
Powiedział łagodnie wyciagajac wode utelnioną oraz kilka bandaży.

Spojrzałem na Tsu jak na wariata kątem oka dostrzegając krwawą plamę na swoich amarantowych spodniach.
-A-ale j-jak...?
Szepnąłem zaskoczony zastanawiając się jak on chce opatrzyć mi kolano. Albo będzie musiał mi ściągnąć spodnie by się dostać do rany, albo po prostu oddać mi apteczkę bym sam to zrobił. ....rurek raczej nie da rady podciągnąć aż do kolana...nie? Przemknęło mi przez myśl.
Spojrzałem na chłopaka i na przedmioty trzymane w jego rękach i podniosłem głowę. Przekręciłem głowę w bok czekając na to co dalej zrobi.

Westchnąl cicho i wziąl materaił rurek i rozerwał je od kolana,nastepnie polał woda ulteniona.
- wytrzymaj.
Powiedział łagodnie zaczynajc bandazować mu kolano,przed tm nałożyl masc na ranę by sieszybciej zagoila.

Otworzyłem szeroko oczy i warknąłe widząc jak rozrywa moje ulubione spodnie. Odwróciłem głowę w bok i spuściłem wzrok.
-Mogłeś nie psuć mi spodni.
Szepnąłem cicho i syknąłem gdy polał mi ranę wodą utlenioną. Zagryzłem dolną wargę zamykając mocno oczy czekając aż przestanie szczypać. Westchnąłem ciężko i wróciłem wzrokiem spowrotem na Tsunę.

- Odkupię ci nie marudż
Powiedział łagodnie kończąc bandażowanie jego kolana. Po chwili wstał i oddał starszej Pani apteczkę,,Tsu stał dłuższa chwilę obok starszej pani rozmwiajac z nia czy mogą zostać w czasie burzy,kiedy kobieta się zgodziła, chłopak powrócił do Diego i usiadł obok niego.