Byłem zmęczony, pijany i przemoczony. Najgorsza wersja spędzania dnia na jaką mogłem trafić. Plusem był tylko Aksel, który mnie odprowadził nawet do samego korytarza. Smutno było widzieć jak odchodzi, ale poczułem przyjemne ciepło kiedy się zatrzymał. Wyobraźnia się uaktywniła, ale on tylko gadał...gadał miłe rzeczy jak na razie, więc nie męczył mnie swoim głosem.
-Oui! Kawa może być! Kiedy dojdę do siebie to przyjdę do twojego pokoju!-powiedziałem entuzjastycznie i pomachałem do niego. Ten wzrok powodował u mnie dreszcze. Wiem co sobie myślał. Jak okropny i zły jestem, ale to jest szansa. Szansa na to, że mogę mu się wytłumaczyć, bo chyba nie rozumie pewnych spraw...co prawda byłem na niego zły, ale wina leży po mojej stronie. Bo nagle wyjechałem. Już nawet nie pamiętam dlaczego.
Chwilę tak stałem opierając się o ścianę, a potem poszedłem do siebie, wysuszyć się i trochę odpocząć.